Napisali o nas - Z nożyczkami w dłoni... na www.oliskowo.pl
Chyba każda z nas choć raz w życiu zamykając za sobą drzwi salonu fryzjerskiego miała ochotę odziać się w pelerynę niewidkę i przedrzeć przez tłum niezauważona.
Do dziś pamiętam jedną taką wizytę. Poprosiłam o ścięcie końcówek, z naciskiem na 'tylko tyle na ile to konieczne', tj nie więcej jak pięć centymetrów. Później pamiętam już tylko dźwięk bliskiego spotkania nożyczek z moimi włosami, a w lustrze odbicie kogoś obcego.
Myślałam sobie wtedy, że 'może jak się wysuszy to nie będzie tak źle' a okazało się być jeszcze gorzej. Przepłakałam całą drogę do domu, a po powrocie do mieszkania, w którym zewsząd otaczały mnie lustra wcale nie było lepiej.
Od tego czasu odwiedzałam już tylko jedną zaufaną fryzjerkę [znaleźć taką dla której 5cm to faktycznie 5cm - misja prawie niemożliwa]. Niedawno wyjechała z Polski, a ja wciąż szukam godnego na Jej miejsce zastępcy.
Czy są tu jakieś czytelniczki z Wrocławia? Polecicie mi kogoś kto z młodo wyglądającej [I think so...] dwudziestopięciolatki nie zrobi dziesięciolatki? W Was nadzieja!
Tymczasem na krótko przed pożegnaniem Starego Roku nauczona doświadczeniem postanowiłam zasięgnąć opinii innych mam odnośnie salonów fryzjerskich dla dzieci. Przejrzałam kilka najbardziej interesujących stron i wybrałam jeden salon, który na pierwszy rzut oka spełniał moje wymagania w niemal stu procentach.
I tak oto trafiliśmy do Fryzurkowa. Mając świadomość tego z jak wielką niechęcią moje dziecko codziennie wieczorem suszy włosy po kąpieli wiedziałam, że nie będzie łatwo. Metamorfoza jaką przeszła moja Córka [nie mówiąc już nawet o wyglądzie, a przede wszystkim o zachowaniu] przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Zdjęcia nie kłamią. Przejęte, zahipnotyzowane i ciekawskie dziecko = milion do satysfakcji i szczęścia rodziców. Dochodzę do wniosku, że na fotelu mam o wiele mniej cierpliwości, niż moja trzylatka.